piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział V

Od Autorki :
No to tak...:
Nawaliłam wiem.
Ostatnio w ogóle nie miałam natchnienia za co przepraszam.
Zastanawiałam się nawet czy nie skończyć pisać ale moja przyjaciółka uświadomiła mi że nie można się tak łatwo poddawać ;)
Dziękuję Ci Kochana Oleńko D. <3
Dzięki niej znów zaczełam pisać i dzięki niej się nie poddam z tym że rozdziały będą rzadziej dodawane ale za to dłuższe ;)
Postaram się dodawać jak najszybciej jednak myślę że nowe rozdziały będą pojawiać się co dwa , góra trzy tygodnie ;)
Jeszcze raz przepraszam ;(
Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba ;)
Wprowadzam nową postać ;)
No więc bez zwlekania , miłej lektury ;*

XX @Princettta








Szybko wstałam podbiegłam do Zayna.
Leżał nie ruchomo.
Miał zamknięte oczy.
Zaczęłam głośno krzyczeć po pomoc.
Był cały we krwi .
Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie.
Po 15 minutach wnosili Zayna do ambulansu.
- Przepraszamy ale pani nie może jechać z nami.
- Ale ... - zaczęłam 
- Chłopak jest w ciężkim stanie.
- Ale wydobrzeje prawda ?
- Bądźmy dobrej myśli - uśmiechnął się lekarz - Pani jest ...
- Jego Narzeczoną ! - dokończyłam zdanie
- Aha , w tak młodym wieku ? Dzisiejsza młodzież. Może przyjechać pani jutro...
- Oczywiście , na pewno przyjadę !

Ambulans odjechał , a ja zostałam sama.
Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie jak bałam się ... o Niego i tylko o niego.


* 3 tygodnie później *

Jak codziennie od razu po skończeniu lekcji wybiegłam ze szkoły aby udać się jak najwcześniej na przystanek.
Było około 15. 
Najwcześniejszy autobus był piętnaście po.
Przybiegłam na przystanek.
Miałam jeszcze chwilę zanim autobus przyjedzie.
Wyjęłam więc z torebki swoje drugie śniadanie które jak zwykle nie miałam czasu w spokoju skonsumować.
Usiadłam na ławce i czekałam.
Było wyjątkowo ciepło jak na jesień.
Aha i oto jest mój autobus.
Weszłam pospiesznie i skasowałam bilet aby następnie móc zająć swoje stałe miejsce przy oknie.
Jak zwykle zaczęłam rozmyślać.
Od tego wypadku nie mogę przestać myśleć o Zaynie.
Kim on jest ?
Kim był ten mężczyzna i co się z nim stało ?
Zayn ... ach Zayn ...
Co on właściwie tam robił ?
Kiedy Zayn się pojawia od razu jest niebezpiecznie i coś złego się dzieje.
Zostały jeszcze jakieś 3 przystanki i wysiadam.
No dobra pora się zbierać , wstałam i podeszłam do wyjścia.
Autobus się zatrzymał a ja szybko wysiadłam.
Podczas drogi do szpitala rozmyślałam o nim.
Chyba naprawdę coś mnie do niego ciągnie , taka dziwna więź , nie jestem dokładnie wytłumaczyć tego wszystkiego ale trudno.
Dziś go wypisują...

Weszłam do szpitala powoli kierując się ku recepcji gdzie czekał już na mnie Zayn.
- Pięknie wyglądasz , wiesz ? = pochylił się nade mną i pocałował w policzek.
Z początku poczułam się nieswojo ale kiedy złapał mnie za rękę poczułam się naprawdę wspaniale.
Od wypadku bardzo się do siebie zbliżyliśmy jednak Zayn wciąż nie mówił mi prawdy.
- Masz kluczyki Em ? - zapytał z uśmiechem.
- Yhym - rzuciłam mu
- Nareszcie w swoim aucie - znowu uśmiech.
Wsiedliśmy do auta.
Zayn włożył kluczyki do stacyjki i niebawem ruszyliśmy.
- Powiesz mi w końcu prawdę ?
- Emily ...
- Proszę - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
- Dobra ...
Przez chwilę trwałą nie zręczna cisza.
Nagle Zayn zatrzymał się i wysiadł z auta , następnie otworzył mi drzwi.
- Czemu się zatrzymałeś ? - zapytałam zdezorientowana
- Mogę ci zaufać - popatrzył na mnie
- Tak , uratowałeś mi życie jestem ci coś winna.
- No dobra , sama chciałaś - nagle wyjął z kieszeni pistolet.
- Zayn co ty robisz ????
- Spokojnie nie bój się , nic ci nie zrobię. - powiedział i zaczął wpatrywać się w pistolet .
- Mój ojciec miał pewien rodzinny biznes. Mały sklep odziedziczony po dziadku z wielkimi długami.
 kiedyś pożyczył pewną konkretną sumę u pewnego " dobrodzieja " . Zaczęli stawiać coraz większe odsetki a z czasem szantażować go. Pewnego dni zabili go i postrzelili mojego brata. Zostawił mi list.
Prosił abym chronił rodzinę. Przybiegłem do domu , zabrałem mamę i brata i wywiozłem gdzieś do Szkocji.
Niestety gang zaczął mnie ścigać i musiałem zerwać z nimi kontakt. Zostałem 16 sierotą który jeździł od miasta do miasta i utrzymywał się z napraw samochodów i takich drobnostek. W końcu zatrzymałem się u cioci , która przypisała mi w spadku dom. Pieniędzy nie starczało i zacząłem współpracować z pewnym gangiem. Zajmowałem się pościgami i kradzieżami na większą skalę. Moja matka zachorowała , chciałem jej pomóc i musiałem zdobyć pieniądze.Gdy zdobyłem potrzebną sumę , chciałem się wycofać i rzucić tą brudną robotę. Wycofałem się jednak złość mafii nie szybko mija. Teraz mam ich na karku... to naprawdę długa historia ale w sumie chodzi o to że moje interesy nie zawsze są czyste.
- Zayn ...
- Jeździłem tu i ówdzie ale jeszcze nigdy nie spotkałem tak szczerej i prawdziwej osoby jak ty.
Dlatego chciałem się do ciebie zbliżyć. Poczuć jak można żyć bez zakłamania i złudzeń szczęścia i tym podobnym. Zależy mi na tobie.
- Zayn...
- Emily uszanuję każdą twoją decyzję , jeśli będziesz chciała zerwać ze mną kontakt uszanuję tą jednak chciałem żebyś wiedziała o tym co czuję...
- Dobra , przepraszam ale muszę mieć trochę czasu...
- Oczywiście , odwiozę cię do domu , dobrze ?
- Byłabym wdzięczna...
Jechaliśmy tak dobre pół godziny w całkowitym milczeniu
Byłam w szoku.

Zatrzymaliśmy się tuż przed moim domem.
Zayn jak zawsze wyszedł pierwszy podbiegają i otwierając mi drzwi.
Wysiadłam i zatrzymałam się dokładnie na przeciwko niego.
Popatrzył mi w oczy i nachylił się aby mnie pocałować jednak cofnęłam się w bok i bez słowa odeszłam.
Otworzyłam drzwi i ruszyłam do swojego pokoju.
Chciałam się jedynie położyć.
Zrzuciłam z siebie ubrania zostawiając je przy łóżku , następnie ruszyłam po ciepły prysznic.
Po moim ciele ściekała woda.
Po 15 minutach owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy.
Następnie przebrałam się w luźną bluzkę sięgającą mi do kolan i założyłam bieliznę.
Wyszłam z łazienki głośno trzaskając drzwiami i położyłam się na łóżku.
Wszystko zaczęło mi się mieszać w głowie.
Chłopak na którego punkcie zaczęłam szaleć okazuje się gangsterem.
Czy mogę mu zaufać ?
Ale co z Samem ?
Nagle usłyszałam jak ktoś rzucił kamieniem w moje okno.
Podeszłam na palcach do okna , a następnie ubrałąm bluzę i weszłam na balkon
O wilku mowa.
- Hej księżniczko wpuścisz mnie ? - uśmiechnął się.
Sam od zawsze był moim najlepszym przyjacielem zaraz po Liv.
Do niedawna miałam dziwne wrażenie że czuję do niego coś więcej.
Jednak dawno nie gadaliśmy , właściwie odkąd się wyprowadził straciliśmy kontakt.
Brakowało mi go , rozumiał mnie jak nikt inny.
Skąd on się tu wziął ???
- Sam ty gamoniu !!! Czemu się do mnie nie odzywałeś ? Pisałam do ciebie te zasrane mail'e i sms'y a ty nic !!!
- Przepraszam , dasz mi szansę ci wszystko wytłumaczyć czy mam umrzeć z zimna na dworze ?
- Właź już - uśmiechnęłam się do niego
- Dziękuje - odwzajemnił mój uśmiech




Sam zaczął wdrapywać się na drzewo, a następnie niezgrabnie przeszedł po gałęzi ,i złapał się za jeden ze szczebli na moim balkonie.
Po chwili stał tuż obok mnie.
Rzuciłam mu się na szyje.
- Brakowało mi cię ... - powiedziałam
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie ... - docisnął mnie do siebie.




Koniec 



2 komentarze:

  1. pisz dalej, świetnie Ci idzie! :>

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeezuuu chcę już kolejny rozdział <33333333333 btw wpadniesz na mojego bloga? :) http://zaynjavaddmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń